Tegoroczną majówkę spędziliśmy w uroczej osadzie, położonej w samym sercu gór, na granicy rozdzielającej pasma Wielkiej Fatry i Niżnych Tatr. Wybór padł właśnie na tę graniczną miejscówkę, ponieważ zaplanowaliśmy zdeptać rejon tychże dwóch pasm górskich.
Liptovska Osada, bo o niej mowa, umożliwia logistycznie przejście pasma Velkej Fatry i zachodniej części Niżnych Tatr. Ponieważ wcześniej te góry potraktowaliśmy trochę po macoszemu – albo jako krótki przystanek podczas dłuższej podróży, albo jako jednodniowy skok w bok – teraz postanowiliśmy nadrobić zaległości.
Liptovska Osada
Liptovská Osada to górzysta miejscowość należąca do kraju żylinskiego. Jest usytuowana w mieście powiatowym Rużomberok, będącym częścią Dolnego Liptova. Miejscowość o powierzchni 50,6 km2 leży w dolinie między Niżnymi Tatrami a Velką Fatrą.
Miasteczko leży w samym sercu gór i jest doskonałym miejscem wypadowym na okoliczne szlaki.
Czy wiecie że…
Po zakończeniu wojny secesyjnej, rozwój przemysłu w Stanach Zjednoczonych był tak silny, że Ameryka potrzebowała wielu nowych pracowników, nawet tych niewykwalifikowanych. W związku z tym, latach 1875-1914 ponad 650 000 Słowaków wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych.
Na decyzję mieszkańców Liptovskiej Osady o emigracji do USA wpłynęła również propaganda ze strony Węgier. Dzieci w szkołach uczyły się języka węgierskiego, język węgierski był używany w urzędach, wszystkie dokumenty były w języku węgierskim, a na sklepach i budynkach były napisy w tym języku.
Mieszkańcom Liptovskiej Osady wpojono, że nie są Słowakami, lecz Węgrami. Doprowadziło to do osłabienia relacji z domem i ułatwienia podjęcia decyzji o emigracji.
Spora część emigrantów nie planowała stałego osiedlenia się w Stanach Zjednoczonych. Planowali tam popracować przez kilka lat, oszczędzając dolary, poprawić swą sytuację finansową i powrócić do ojczyzny. Ale wielu tam się osiedliło.
Na chwilę obecną Liptovską Osadę zamieszkuje 1630 mieszkańców.
Pobyt w Liptovskiej Osadzie
W Liptovskej Osadzie bardzo dobrze się odpoczywa. W miasteczku jest kilka dyskontów spożywczych, regionalnych piwiarni, lodziarni z pysznymi lodami, miejscami do spacerowania, a nawet nowoczesne centrum basenowe. Po całodniowych wypadach górskich miło jest wrócić do takiego miasteczka.
Nocowaliśmy w pensjonacie Osada, miejscu, które pomieści wielu gości. Warunki – „turystyczne”, ale pokoje są z łazienkami i jest dostęp do kuchni. Bardzo dobry kontakt z właścicielem. Pomimo pewnych niedogodności właściciel dokładał wszelkich starań, by miło się odpoczywało. Za nocleg zapłaciliśmy 9 euro od osoby.* (aktualizacja 2022 – 14 euro).
Pogoda bardzo nam dopisała, więc codziennie mieliśmy możliwość chodzić po górach. Stąd powstanie cykl artykułów opisujących nasze wędrówki po Velkej Fatrze i Niżnych Tatrach, do których zapraszam już teraz.
_________________________________________________________________________________
Spodobał się artykuł? Uważasz, że inni powinni go przeczytać? Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz,
dołączysz do mojego fanpage na Facebooku
dołączysz do obserwatorów na Instagramie
Przeczytaj jeszcze:
Nie wiedziałam, że az tylu Słowaków emigrowało do USA.
Mam ochotę się tam wybrać! Świetny pomysł na spędzenie Majówki i odpoczynek 😉
Fajnie, ze spędziliście majówkę aktywnie. My po chorobie jeszcze dochodziliśmy do siebie, także spędziliśmy ją w domu z kotami.
Wspaniała lekcja historii. Tylko pozazdrościć takiej wycieczki. 🙂
Klimatyczne miejsca. Gdy jeszcze mieszkałam w Bielsku chętnie wypuszczałam się do Czech i na Słowację.
Bardzo dobra alternatywa relaksu. Ten rejon nie jest mi znany. Zazdroszczę Ci tych wycieczek górskich. Buziaki
Nie miałam okazji odwiedzić tego miejsca – bardzo klimatyczne
Widzę, że ustronniejsze miejsca w górach na majówkę były wybierane przez szersze grono 🙂 U nas także ♥
Trekking przez Niżne Tatry oraz Wielką Fatrę robiłam kiedyś w czerwcu. To był wyjątkowo piękny, pełen słońca i soczystej zieleni tydzień. Codziennie 15-20 km po górach, ze wspaniałymi widokami. Czego chcieć więcej?
Musiało być świetnie! Z przyjemnością przeczytam kolejne wpisy 🙂
Zawsze robi mi się przykro, gdy ktoś musi emigrować za chlebem (wstyd się przyznać, ale płaczę na piosence Góralu, czy Ci nie żal 😉 ). Teraz szkoda mi tych Słowaków. Nie rozumiem, jak można wmawiać Słowakom, że są Węgrami. Dobrze chociaż, że miasteczko pozostało.
Z niecierpliwością czekam na rozpoczęcie cyklu o górskich wędrówkach i na te zdjęcia 🙂
Zacieranie tożsamości narodowej, rozluźnienie więzi z domem i koniec końców emigracja… brzmi znajomo. 😉
W ogóle nie znam się na górach , ale z przyjemnością czytam 🙂
Klimatycznie i spokojnie tam….
Piękny rejon
Bardzo polecam z dziećmi, na początek Malinowe Brdo z kolejka, a później widokowy rodzinny spacer. Dla amatorów adrenaliny – bardzo dobry bike park.