Ostatnio sporo tych „tematów zastępczych”, a jednym z nich jest dopuszczenie do obrotu mąki ze świerszcza domowego (Acheta domesticus). Czyli w sklepach w świetle prawa można będzie nabyć wypieki z mięsnej mąki… (napisałam „mięsnej”?)
W sieci aż wrze od niezadowolenia i krytyki, a dezaprobata ta wynika raczej z poczucia tego, że ci na szczycie piramidy chcą nas czegoś pozbawić (możliwości wyboru?) lub usiłują coś narzucić (coś, co zostanie uznane za „dobre dla klimatu”?).
Trudno polemizować z tym, że troska o klimat i środowisko nie są ważne, bo są, jednak niesamowicie wygodne jest wycieranie sobie ust frazesami, że to wszystko dla „dobra planety, ekologii czy środowiska naturalnego”. Wszystko to niebezpiecznie zmierza do słynnej i złowrogiej przepowiedni:
„nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy”.
Serio pozbawianie możliwości wyboru i decydowanie o własnych wyborach ma sprawić, że człowiek będzie szczęśliwszy? Myślę, że o to chodzi głównie w głosach krytyki – że jest to jeden z małych kroczków zmierzających ku pozbawieniu nas godności.
Jak wiecie, nie jem mięsa, ani tym bardziej nie konsumuję żadnych robaków, owadów czy tym podobnych istot, które na mnie patrzą i potrafią uciekać. Jednak potrafię zrozumieć stanowisko mięsożernych osób, które mogą się poczuć w pewnym sensie zagrożone. Pod przykrywką walki ze zmniejszeniem emisji dwutlenku węgla do atmosfery będzie się próbowało zmienić ludzkie przyzwyczajenia, jednak jest to żałosne i pełne hipokryzji. Zostawiam Was z rozkminami, na które nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć.
Dlaczego mięso zwierzęce, skoro tak strasznie dewastuje planetę, nadal jest dość tanie – w porównaniu z produktami udającymi mięso, na bazie strączków czy grzybów? Skoro mamy być tacy proekologiczni, do czego się nas „zachęca”, to dlaczego wyroby roślinne typu „parówki” czy „kotlety” są nadal niesamowicie drogie, podczas gdy mięsne kiełbaski są o wiele tańsze? Czy to nie jest hipokryzja?
Dlaczego zachęca się ludzi do inwestowania w odnawialne źródła energii (fotowoltaika), po czym uniemożliwia się korzystania na godnym poziomie? Energetyka nie chce odbierać wyprodukowanego prądu od prywatnych gospodarstw, ignoruje zgłoszenia, zmieniane są przepisy na niekorzystne, co podważa sens inwestowania w OZE. Wielcy gracze z branży energetycznej robią wszystko, by maksymalnie utrudnić odbieranie korzyści i przywilejów finansowych. To jak to jest z tą energią odnawialną, ekologiczną? To jakaś schizofrenia, że z jednej strony mamy iść w „zieloną energię”, a z drugiej skutecznie utrudnia się z jej korzystania.
Jak to jest z samochodami elektrycznymi, gdzie przodująca w Europie (a może i na świecie) Norwegia, w której 8 na 10 samochodów to elektryki, nagle wprowadza takie przepisy, że ludziom odechciewa się kupować samochodów elektrycznych? W propozycjach budżetowych na 2023 r. znalazła się cała masa nowych podatków nałożonych na właścicieli samochodów elektrycznych. Tych opłat jest naprawdę sporo i nawet proekologiczni Norwedzy mają dość tej hipokryzji. Od 2018 roku przywileje finansowe dla posiadaczy samochodów elektrycznych w Norwegii sukcesywnie topnieją.
Zatem mamy być ekologiczni dla dobra klimatu, ale jednocześnie jesteśmy za to karani. Absurd do potęgi.
_________________________________________________________________________________
Spodobał się artykuł? Uważasz, że inni powinni go przeczytać? Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz,
dołączysz do mojego fanpage na Facebooku
dołączysz do obserwatorów na Instagramie
Jest takie przysłowie „jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze” Pieniądze a raczej zyski to odpowiedź na te 3 pytania. Dopóki rządzą nami duże koncerny wszystko to co zagraża ich zyskom będzie tępione na wszelkie możliwe sposoby. Nie ważne czy ma pozytywny wpływ na środowisko czy nie.
P.S. Próbowałem świerszczy jak byłem w Tajlandii, wcale nie są takie złe 🙂
Niech sobie każdy próbuje czego chce, nawet świerszczy w Tajlandii 🙂 Po to się podróżuje, by poznawać smaki innych kultur. Zrobiłeś to świadomie. Poza tym – zgadzam się z Twoim komentarzem.