Naturalna żywność, którą chcemy się odżywiać, może nie dostarczyć nam odpowiedniej ilości składników odżywczych. Dobra wiadomość jest taka, że wprowadzając w życie pewne zasady, możemy zminimalizować negatywne skutki niedoborów witamin i mikroelementów.
Powyżej radosna grafika, ilustrująca, jak w dużym uproszczeniu wyobrażam sobie zdrowe podejście do zdrowego odżywiania się. Jest to oczywiście mały ułamek tego, co chciałabym przekazać. W dzisiejszym artykule chciałabym się odnieść do prostych zmian, które wcielając w życie mogą nam to życie nieco ulepszyć. Wraz z tą długo wyczekiwaną, cudowną porą roku, dostaliśmy kolejną szansę na zmianę swoich nawyków żywieniowych.
Za niedługo na bazarach pojawią się pierwsze wiosenne, zielone, krajowe plony, a łąki i pola obrosną rozmaite zdrowe zielska. Czy również i Wy z radością oczekujecie tej chwili, kiedy przystąpicie do kulinarnych prac ze świeżą zieleniną? Ja nie mogę się doczekać, więc umilam sobie czas tym, co mam na wyciągnięcie ręki. A na wyciągnięcie ręki mam własnoręcznie wyhodowane kiełki.
Kiełki – dziś o nich opowiem co nie co.
Te skiełkowane nasiona roślin służą nam do uzupełniania codziennej żywności w bogatą ilość witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. Faza kiełkowania w życiu rośliny jest najintensywniejszym okresem, w którym uaktywniają się enzymy i syntetyzowane są witaminy mające na celu wyposażenie młodą roślinkę w siły witalne potrzebne do wzrostu i rozwoju.
Kiełki wykazują bardzo dużą aktywność enzymatyczną. Aktywność enzymów jest od 10 do 100 razy większa niż w dorosłych roślinach. Kiełki są bogatym źródłem bardzo dobrze przyswajalnych witamin A, B, C, E. We wszystkich gatunkach skiełkowanych ziaren znajduje się pełny zestaw witamin, a różnice dotyczą jedyne ich stężenia. Znajdują się w nich także duże ilości wapnia, żelaza, siarki, magnezu, potasu oraz cynku, selenu, jak również litu i chromu.
Oprócz witamin i pierwiastków śladowych skiełkowane ziarno zawiera dużo aminokwasów, na przykład w skiełkowanych nasionach lucerny znajdują się wszystkie aminokwasy egzogenne. Węglowodany i tłuszcze zawarte w kiełkach są łatwo przyswajalne przez ludzki organizm.
W kiełkach obecny jest także błonnik, chlorofil i wiele innych cennych składników takie jak substancje smakowe, aromatyczne i zapachowe, aktywizujące enzymy trawienne, a także saponiny, flawonoidy, fitohormony. Wszystkie te składniki mają dobroczynny wpływ na organizm.
Suplementujmy się więc kiełkami, urozmaicając posiłki tymi młodymi roślinkami.
Jak założyć hodowlę kiełków
Zaczynamy od zakupów. Najważniejsze są oczywiście nasiona na kiełki (ważne, by na opakowaniu była informacja: na kiełki). Z własnego doświadczenia mogę polecić rozpoczęcie przygody z nasionami drobnymi, takimi jak na przykład lucerna czy rzeżucha. W miarę chęci i doświadczenia można poeksperymentować z ziarnami grubszymi, takimi jak słonecznik. Najważniejsze w uprawie jest doglądanie, by kiełki nie pleśniały i nie gniły. Produkcję kiełków warto zaplanować i nie robić nic na wyrost. Na przykład każdego dnia wysiać małą ilość, by codziennie mieć dostawę świeżej zielonki.
Oczywistością jest, by kiełki zjadać na świeżo, na bieżąco, bo wtedy zagwarantujemy sobie zdrowie na talerzu.
Kolejną rzeczą, w którą warto się zaopatrzyć to naczynia, w których będziemy kiełkować nasiona. Na rynku jest wiele przydatnych naczyń, które możemy dobrać według własnego gustu. Jeśli rozsmakujecie się w kiełkach i macie sporo miejsca w kuchni, (ha ha, ja ykhm 🙂, to znaczy – ja wiem, że w kuchni zawsze jest mało miejsca) 😉 – ale jeśli już, to dostępne są kiełkownice piętrowe. Uprzedzam, że zajmują… dużo miejsca. Fajnym i praktycznym pomysłem jest użycie do kiełkowania specjalnych słoiczków, wyposażonych w zakrętkę i metalową siateczkę. Słoiczki są estetyczne, pięknie się prezentują i zajmują mniej miejsca. Fachowy słoiczek można zastąpić takim, jakim dysponujemy, a metalową zakrętkę zastąpić gazą z luźną siatką, mocując ją gumką.
Cały potrzebny asortyment możecie kupić tu.
Gdy mamy już cały towar, przystępujemy do działania. Słoiczki lub szklane naczynia sterylizujemy poprzez wyparzanie i wsypujemy ziarna. Zalewamy je na noc letnią wodą w takiej ilości, by nasiona wchłonęły wodę i miały jej zapas na kilkanaście godzin. Następnego dnia zlewamy wodę, nie odkręcając przy tym nakrętki. Ponownie nalewamy wody i wylewamy jeszcze raz. Naczynie pozostawiamy oparte po skosie, tak by spłynęły resztki wody. Stawiając słoik w ten sposób, zabezpieczamy kiełki przed gniciem i pleśnią.
Nasiona należy przepłukiwać co najmniej 2 razy dziennie – rano i wieczorem. Przez ten czas pozbywamy się nadmiaru wody oraz zapewniamy cyrkulację powietrza.
Nasiona zaczynają kiełkować po ok. 2 – 4 dniach. Po wyrośnięciu możemy już spożywać kiełki. Resztę przechowujemy w lodówce. W takich warunkach powinny przetrwać kilka dni.
Partnerem wpisu jest
_________________________________________________________________________________
Spodobał się artykuł? Uważasz, że inni powinni go przeczytać? Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz,
dołączysz do mojego fanpage na Facebooku
dołączysz do obserwatorów na Instagramie
Można znaleźć taką kiełkownicę, która nawet w malutkiej kuchni się zmieści i nie będzie przeszkadzać, a znacznie ułatwi życie i przyspieszy produkcję kiełków 🙂
Nasze mieszkanie zastawione kwiatami, za chwilę zrobi się luźniej jak wiele z nich trafi na balkon. Można wtedy pomyśleć o małej hodowli.
Cześć kiełki jeszcze przede mną, bo póki co zajęłam się ogrodem i to mnie pochłania w zupełności. Niemniej, mieszanka nasion czeka. Mam to szczęście, że mam swój kawałek ziemi, ale ostatnio znalazłam blog Zarośla. Alternatywa dla tych, którzy mają… balkon. Marysia uprawia na nim praktycznie wszystko, od truskawek po pomidory! Wow!
Chodujemy :). Mamy swoją eco uprawę. Przynajmniej wiemy co jemy, a to jest najlepszy motywator. Chodowla własnych ziół i kiełków to jedna z najłatwiejszych upraw.
Przepraszam za błędy… Matko jak napisałam hodować.
Kiełki jemy z ziarnami, czy tylko łodyżki
Mniam! Uwielbiam kiełki 😀 Ostatnio spotkałam nawet kiełki jarmużu – w sumie nie wyobrażam sobie bez nich kanapki, ale na pewno taniej wychodzi własna hodowla niż kupna 😉
Muszę zaopatrzyć się w jakąś kiełkownicę.
Idealnie trafiłam, właśnie chciałam zacząć zabawę z własną uprawą. Bardzo przydatne informacje.
Z chęcią wypróbuję!
Uwielbiam kiełki na kanapkach i w sałatkach! Jednak zazwyczaj kupuję – chyba przez lenistwo…;p Ale może się skuszę na swoje…
Kiełki to podstawa mojej diety, zwłaszcza jak teraz wypatruję i wyczekuję nowalijek
Uwielbiam kiełki. Po lekturze Twojego wpisu chyba zacznę własną hodowlę 😊
Do tej pory siałam tylko rzeżuchę, ale czas chyba na inne kiełki!
Dawno już nie robiłam kiełków, a mam nawet kiełkownicę. Muszę nastawić! 🙂
Doskonały pomysł. Uwielbiam kiełki, a najbardziej kiełki rzodkiewki. Po prostu tutaj w Wietnamie smakują mi najlepiej 🙂
Uwielbiam kiełki! Do tej pory raczej kupowałam, ale chyba w końcu spróbuję sama wyhodować 😀
Mniam, uwielbiam i dodaję do wszystkiego 🙂
Dzięki za przepis na chodowanie kiełków- przyda się jako dodatek do zdrowej diety 😀
Próbowałam wyhodować rzeżuchę już kilka razy i nigdy nie mogę jej utrzymać – nie wiem dlaczego. Co do ziół to jestem dumna, ponieważ wyhodowałam bazylię z nasionek, mam mięte i szczypiorek i powoli będę rozszerzać uprawy 😉
A co do kiełków to spróbuję jeszcze raz, może zaopatrzę się w te słoiczki.
Rzeżucha bez problemu powinna Ci się udać na tej kiełkownicy sitkowej ze zdjęcia. Ja teraz posiałam kiełki rukoli (również małe ziarna) i rośnie jak na drożdżach 🙂
Również hoduję kiełki, ale w kiełkowinicy. Świetna sprawa np. do kanapki. Poza tym bardzo ciekawy blog, taki w moim klimacie wege. Polajkowałam na FB i będę śledzić 🙂
Bardzo mi miło:) Pozdrawiam!
Odnośnie zamiennika cukru to jaki Pani poleca? Nie smakuje mi ksylitol, stewia i cukier kokosowy.
Witam Pani Kasiu, ja używam syropu z agawy, ma wiele zalet: jest bajecznie słodki, stosunkowo tani i można go stosować na ciepło.