Strážovské Vrchy (Góry Strażowskie) – tak blisko naszych możliwości – aż wstyd, że dotąd ich nie odkryliśmy. Jakiś rok temu, przy okazji zakupu map gór Rumunii, do koszyka wrzuciłam także mapę o intrygującej nazwie pasma Strážovské Vrchy. Mapa zaciekawiła mnie, ponieważ na jej okładce widnieje wiele obiecujące zdjęcie fragmentu mapy, przedstawiające Sulovsky Hrad i Sulovske Skaly. Ponieważ nie mamy kompletnie wiedzy na temat gór Strazovskych, postanawiamy zaufać projektowi graficznemu okładki mapy i bez głębszego namysłu ustawiamy GPS w samochodzie na miejscowość Sulov.
Sulov to niewielka miejscowość znajdująca się jakieś 20 km w kierunku południowo-zachodnim od Żyliny. Dojazd jest szybki i nie wymaga zakupu winiety, gdyż obok autostrady przebiega trasa szybkiego ruchu nr 61. Jadąc od Żyliny, za miejscowością Bytča skręcamy w lewo, by po kilku kilometrach dotrzeć do celu.
Nie jedziemy prosto z Polski, jesteśmy po trzydniowej wyrypie w Małej Fatrze i tym razem szukamy mniej wymagającej trasy umożliwiającej nam rozluźnienie mięśni, jednocześnie spędzając czas aktywnie. Po analizie mapy już wiemy, że zapowiada się miła i nie wymagająca wycieczka. Prognozy pogody zapowiadają się średnio, ma być bezdeszczowo tylko do godziny 11, więc to dobra decyzja na podbój Sulovskych Skal.
Przed samym Sulovem jest duży parking, obok którego znajduje się węzeł szlaków. Opłata za parking to 3 euro, jednak nie widzimy ani parkingowego, ani zaparkowanych pojazdów. Jesteśmy tu wcześnie rano, zakładamy więc że parking zapełni się później. Pozostawiamy auto w zacienionym miejscu i obieramy zielony, dydaktyczny szlak na Sulovsky Hrad.
Od razu po zejściu z szosy robi się ciekawie, przed nami odkrywa się wąska dolina ze skalnymi przejściami i czarujący las. Już po jakichś 20 minutach docieramy do strzelistych skał, które osiągamy stromym skalnym przejściem.
Widoki zapierają dech w piersiach.
W dole morze chmur, z których wyłaniają się strzeliste szczyty Sulovskych skał. To zaledwie 300 metrów deniwelacji, ale wrażenie niezapomniane. W morzu chmur pojawia się luka, w której widzimy centrum miejscowości Jablonove, oświetlone porannymi promieniami słońca.
Takie kilka chwil, dla których nie tylko warto tu przyjechać z Polski – to takie kilka chwil, dla których warto żyć!
Dalej szlak wiedzie częściowo lasem, częściowo labiryntem formacji skalnych i dociera pod strzeliste skały. Tu kolejny gwóźdź programu – średniowieczne ruiny zamku. Obiekt w XIV wieku należał do rodziny Súľovów. Był to mały gród, który służył do obserwacji okolicy i do obrony, przechowywano tu także kosztowności. Zamek nie został odrestaurowany, zachowały się jego średniowieczne ruiny, imponujące tunele, komnaty i korytarze, będąc tu czuje się powiew przygody i historii. Miejsce jest naprawdę wspaniałe. Ruiny zamku zintegrowały się ze strzelistymi, eksponowanymi skałami. Szlak na niego wiodący nie zna nudy, raz jest wąski prześwit, potem drabinki, metalowe ubezpieczenia w skałach, aż w końcu, w tych pięknych okolicznościach przyrody, docieramy na szczyt strażnicy.
Postanawiamy zrobić pętlę przez grzbiet Sulovskich skał i powrócić doliną do parkingu. Idziemy czerwonym szlakiem w kierunku szczytu o nazwie Rohač. Najpierw łagodnie lasem, potem znowu skalnymi przejściami osiągamy punkt widokowy. Fotki tego nie opiszą. Po drodze jeszcze kilka punktów widokowych i docieramy do skalnej bramy. Znów brak słów – to trzeba zobaczyć.
Dalej docieramy do niewygodnego, stromego wąwozu, którym mozolnie schodzimy w dół. Okazuje się, że szlak jest zamknięty na skutek osuniętych skał. Na drzewie powieszono tabliczkę ostrzegającą, że dalsza droga jest niemożliwa i zagrażająca życiu. Na szczęście nie musimy się cofać, jest wytyczone obejście.
Dochodzimy do przełączki, z której jest fakultatywne przejście do jaskini Šarkania Diera (Smocza jama). Tu także droga jest zniszczona przez siły natury, ale można iść. Pomimo iż jest stromo, są również ubezpieczenia, które ułatwiają drogę.
Dokucza nam duchota, gorące, ciężkie powietrze, jesteśmy umęczeni i spoceni. Jest godzina 13, ale nie ma zapowiadanej zmiany pogody. Chwilę później wyczekiwane źródło, prowizoryczna ławka i zasłużony odpoczynek. Dalej żółtym szlakiem powyżej łąk, pod reglami, trawersujemy zbocza grzbietu, którym wcześniej szliśmy. Malowniczą ścieżką docieramy z powrotem na parking. Na parkingu stoi tylko nasz samochód.
Hmmm… Dlaczego ten rejon nie jest oblegany przez turystów? Kotlina Sulovska jest malownicza jak wioska Hobbitów z filmu Władcy pierścieni. Szczyty nie są wymagające, wyrastają 450 – 500 metrów powyżej dna kotliny, są bajkowo malownicze a skały powodują mrowienie w pęcherzu. Szlaki nie wymagają niesamowitej kondycji a dostarczają niesamowitych wrażeń. Już teraz planujemy powrót w to miejsce.
_______________________________________________________________________
Spodobał się artykuł? Uważasz, że inni powinni go przeczytać? Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz,
dołączysz do mojego fanpage na Facebooku
dołączysz do obserwatorów na Instagramie
Świetne miejsce do czynnego wypoczynku.
Uwielbiam kontakt z naturą i omijam miasta z daleka.
Widoki cudowne, fajnie poczytac,że jest takie miejsce i to niedaleko od Polski.
Pozdrawiam-)
Pozdrawiam 🙂
Uwielbiam góry, mogłabym tam spędzać każdą wolną chwilę i nigdy nie będę miała dość 🙂 Cudowne widoki <3
Świetne miejsce do wypoczynku po pracy
Przepięknie tam, uwielbiam takie surowe okolice i górskie widoki 🙂
Tam jeszcze nie miałam okazji zawitać, ale że często zaglądam na Słowację, to mam szansę nadrobić tę zaległość. W szczególności, że jest tam niesamowicie fotogenicznie <3
Cudnie i tak blisko, choć pewnie w długie weekendy są tak tłumy. Parę lat temu byłam w Skalnym mieście – tłok był jak na Krupówkach, niestety.
Witaj, z pozoru powinny tu być tłumy, jak w popularnych skalnych miastach, bo miejsce ma na to zadatki. Jednak tak nie jest – w ciągu naszej wędrówki nie spotkaliśmy ani jednego turysty. W długie weekendy też nie spodziewałabym się tłumów. Aż dziwne!
Naprawdę zaintrygowałaś mnie tym wpisem 🙂 Nigdy nie słyszałam o tym miejscu na Słowacji, a po przeczytaniu wpisu stwierdzam, że naprawdę warto. Czasem nie potrzeba wysokich szczytów, żeby krajobraz nas zachwycił 🙂
Pozdrowienia!
Hej, na Słowacji jest wiele cudownych perełek, dlatego tak często tam wracam. Ściskam 🙂
A ja tam byłem we wrześniu rok temu, w tygodniu, były pełne parkingi w Sulovie i sporo ludzi na szlaku.
No proszę! Miejsce zasługuje, by je odwiedzać.
Warto się wybrać na Słowację dla takich widoków.
Ale tam pięknie. Szczególnie widok na dolinę mnie zachwyca. Nie wiem czy trafnie, ale ze zdjęć trochę mam wrażenie, że to połączenie polskich Pienin i Bieszczad. Szukam miejsca na krótki wypad na przyszły długi weekend – może to jest dobre miejsce. 🙂
Jak tam pięknie! Za takie widoki kocham góry.
Nigdy Słowacja nie kojarzyła mi się z takimi widokami, a przecież z Krakowa to wcale nie długa wycieczka. Dziękuję za pomysł, bo po przeczytaniu ”Pieszo i beztrosko” (Polecam), szukam miejsc do spacerowania. Pozdrawiam
Sierpień 2019,
miejsce dosyć ciekawe , teren zróżnicowany, las bukowy , stary . Skały stożkowate. Polecam na rodzinna wycieczkę.
pzdr
Wszystko się zgadza 🙂 Pozdrawiam
Sulowskie to takie nasze małe odkrycie sprzed 2 lat bodajże. Prześwietna kraina <3
Zgadzam się 🙂 Trzeba tam jeszcze powrócić.
Wow. Koniecznie trzeba się tam wybrać. Dzięki za ten fajny wpis!