Fleksitarianizm – wstęp do wegetarianizmu? wywiad z Pawłem Marciniakiem

Fleksitarianizm – dieta polegająca na spożywaniu ograniczonej ilości posiłków mięsnych. Pojęcie to ma również drugie znaczenie, według którego za fleksitarian uznaje się osoby spożywające mięso tylko okazjonalnie (np. poza domem, na przyjęciach, w domach przyjaciół lub rodziny), a stosujące w swoim domu dietę wegetariańską lub wegańską.

Dzisiaj porozmawiamy z Pawłem Marciniakiem, autorem bloga fleksitarianizm.pl

Agata: Witaj Pawle, czy możesz szerzej wyjaśnić czym jest fleksitarianizm?

Paweł: Najprościej rzecz ujmując to ograniczenie spożycia mięsa. W moim przypadku było specyficznie, bo w ubiegłym roku przeczytałem gdzieś o tym terminie i zorientowałem się, że przez całe życie byłem fleksi. Mięsa nie lubię za bardzo, a dodatkowo przez poznanie znajomej weganki nauczyłem się przygotowywać dania kompletnie bezmięsne. Od prawie roku w mojej kuchni nie było grama mięsa. Ale to nie oznacza, że stałem się wegetarianinem czy weganem.

Agata: Fleksitarianizm postrzegasz jako dietę czy styl życia?

Paweł: Długo się nad tym zastanawiałem. Ale wydaje mi się, że lepiej mówić o fleksitarianizmie jako o sposobie na życie niż typowej diecie. Diety mają bowiem w sobie konkretne zasady. Fleksitarianizm nie ma restrykcyjnych reguł, poza tym ma różne powody dla których ograniczamy mięso. Może więc powiedzieć, że niektóre diety to fleksitariański sposób życia 🙂

Agata: Czyli to taki niezobowiązujący wegetarianizm? Mały skok w bok na kebsa od czasu do czasu lub na roladki u teściowej?

Paweł: Niektórzy właśnie tak nazywają fleksitarianizm. Dla mnie akurat mięsne danie to niedzielny obiad u mojej mamy (zazwyczaj mięsny) albo wyjścia do restauracji czy generalnie na posiłek poza domem. Wtedy też zdarza mi się zjeść coś mięsnego.

Agata: Czy fleksitarianizm poleciłbyś jako etap przejściowy w kierunku wegetarianizmu?

Paweł: To pewnie jeden z ważniejszych powodów, dla których ktoś może o sobie powiedzieć, że jest fleksi. Jako biolog poleciłbym nawet takie podejście do zmiany diety. Po pierwsze ten fleksitariański etap przejściowy to czas, w którym nasz organizm może przyzwyczaić się do nowych dań i nowych proporcji składników. Po drugie my sami musimy mieć czas na to by nauczyć się szukać i przygotowywać dania wegetariańskie. Fleksitarianizm pozwala na to, by w tych eksperymentach czasem wrócić do tego co znamy i co zna nasz układ pokarmowy.

Agata: Masz jakiś kodeks zdrowego odżywiania się?

Paweł: Od jakiego czasu tak. Nie jem już fast-foodów i szukam produktów lepszej jakości, nawet jeśli więcej kosztują. Ale ostatnio moją podstawową zasadą jest czytanie etykiet. Niestety odkrywam w ten sposób, że olej palmowy jest prawie wszędzie. To smuci. Ale za to dziś wiem jaki produkt kupić, by nie jeść oleju palmowego. Co poza kwestiami ochrony środowiska, oznacza zwyczajnie lepszą jakość tych produktów.

Agata: Jakie korzyści zdrowotne niesie z sobą taka dieta?

Paweł: Fleksitariańskie podejście jest takie zwykłe, takie nierestrykcyjne, ale świadome. Świadomy fleksitarianin wie bowiem dlaczego je mniej mięsa, a każdy taki powód jest dobry i ma dobre konsekwencje zarówno dla danej osoby jak i dla zwierząt i naszej planety.

Agata:Czy obserwujesz tendencję, że coraz więcej ludzi odstawia lub redukuje spożycie mięsa? Dawniej byłoby to nie do pomyślenia.

Paweł: Na pewno słowa „dziękuję, nie jem mięsa” nie są już oryginalne. W samolotach, restauracjach i zwykłych osiedlowych sklepach mamy coraz więcej opcji wege. Mnie to cieszy z różnych powodów. Ja lubię wege jedzenie i wiem, że świat byłby lepszy i zdrowszy gdyby wszyscy zredukowali jedzenie mięsa!

Agata: Zdradzisz mi przepis na dobre chaczapuri?

Paweł: Niestety nie mam takiego. To chaczapuri  idealne jadłem lata temu na wymianie studenckiej na Ukrainie, a teraz kiedy gdzieś złapie je w menu zamawiam z wypiekamy na policzkach. Podstawą wydaje mi się ukraiński ser. Ponieważ jestem też, jak mówią znajomi, laktomanem, ten ser rozpoznam od razu. Dobre chaczapuri w Polsce to chaczapuri z ukraińskiego sera. Żaden nasz ser nie da tego efektu.

Agata: Dziękuję za rozmowę 🙂

autor zdjęcia głównego: Guzenda Photography

______________________________________________________________________________________________
Spodobał się artykuł? Uważasz, że inni powinni go przeczytać? Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz,
dołączysz do mojego fanpage na Facebooku
dołączysz do obserwatorów na Instagramie

10 myśli na temat “Fleksitarianizm – wstęp do wegetarianizmu? wywiad z Pawłem Marciniakiem

  1. Bardzo interesujący wywiad 🙂 Obserwując otoczenie zauważam, że coraz więcej osób wpisywałoby się we fleksitarianizm. Ja osobiście jestem zwolenniczką jedzenia wszystkiego, na co w danym momencie ma się ochotę, oczywiście z dozą rozsądku 🙂

  2. Zastanawiające, jak wiele nowych określeń pojawia się na różnorodne sposoby, style, przyzwyczajenia w odżywianiu się. Nawet pewne odstępstwa od głównego nurtu, właśnie takie „giętkie” oscylowanie wokół norm, otrzymuje swoją nazwę. Cieszy, że ludzie wykazują się coraz większą świadomością w tematyce zdrowego odżywiania się, a w końcu wobec niesprzyjających warunków szkodliwych składników produktów, staje się to sporym wyzwaniem.

  3. Można powiedzieć, że sama stosuję dokładnie taką samą dietę 🙂 Nie wiedziałam, że ma konkretną nazwę 🙂 Bardzo ciekawy wywiad, a przede wszystkim prosto wytłumaczene podejście do zdrowego stylu życia 🙂

  4. Na określenie „fleksitarianizm” trafiłem już jakiś czas temu. Nie wiem czemu musimy wszystko określać i tworzyć sobie metki… Moje dieta bazuje na roślinach, ale unikam określania się w danej grupie, bo czuję, że mnie to tylko ogranicza i narzuca jakieś zobowiązanie.
    Natomiast co do samego ograniczania mięsa, uważam, że to bardzo dobry pomysł, z różnych względów (jakość, ilość w naszej diecie, itp.) – fleksitarianizm zdaje się być właśnie czymś takim pomiędzy – niby rezygnujemy z mięsa ale nie narzucamy sobie takiego reżimu – chcemy, to sięgamy po nie – bez wyrzutów sumienia. I to jest najzdrowsze 🙂

  5. To chyba trochę o mnie :). Mogę nie jeść mięsa jakiś czas, a gdy idziemy na przyjęcie czy niedzielny obiad nie odmówię. Generalnie wsłuchuję się w swój organizm i u to daje.

Dodaj komentarz