Ilonę poznałam podczas wyprawy na Elbrus. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to jej dynamizm, wysportowana postawa, ciekawość świata i radość. Nigdy bym nie pomyślała, że Ilona choruje na cokolwiek. Podczas rozmowy dowiedziałam się, że zmaga się z cukrzycą typu I
Agata:
Witaj Ilono, niezmiernie się cieszę, że znalazłaś parę chwil na rozmowę. Jesteś osobą, która prowadzi bardzo aktywny tryb życia. Jesteś absolwentką AWF-u. Sport i ruch to Twoje życie…
Ilona:
Od zawsze prowadziłam aktywny tryb życia, co wynikało z mojej natury. Dlatego też podjęłam naukę na sportowej uczelni tj. Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu na kierunku: turystyka. Zawsze byłam zdrową i aktywną osobą lubiącą wędrówki po górach, taniec, bieganie, jazdę na rowerach, nartach czy pływanie. Próbowałam też jeździć konno. I jak na absolwentkę AWF przystało, wolny czas spędzam aktywnie: latem jeżdżę na spływy kajakowe i wycieczki rowerowe, zimą spaceruję na biegówkach i jeżdżę na nartach zjazdowych.
Mając 27 lat, męża i wówczas dwuletnią córkę Dobrochnę, dowiedziałam się, że zachorowałam na cukrzycę typu I – określanej mianem przewlekłej choroby nieuleczalnej. To nie była zwykła diagnoza lekarska. Dla mnie to był wyrok. Wtedy myślałam, że moje życie legło w gruzach. Nie mogłam się pogodzić, że jestem nieuleczalnie chora i ciężko było mi zrozumieć, że od tej pory moje zdrowie i życie będzie uzależnione od hormonu zwanego insuliną, który będę musiała sama podawać sobie do końca życia.
Po krótkim jednak czasie nastąpiła akceptacja i czas na refleksję – co robić dalej ze swoim życiem.
Zamiłowanie do wspinaczki paradoksalnie narodziło się po diagnozie lekarzy o mojej chorobie. Jakby na przekór wszelkim przeciwnościom, chciałam udowodnić sobie i „mojej nieodłącznej już towarzyszce – Cukrzycy”, że ja też mam coś do powiedzenia i że to ja będę decydować o swoim życiu, a nie „Ona”.
Niezwykle motywujące okazały się słowa lekarza, który opowiedział mi o swoim znajomym, który też walczy z cukrzycą, a mimo to wspina się w górach. Ta historia stała się dla mnie inspiracją w realizowaniu swoich marzeń i nie poddawaniu się.
Agata:
Czyli Twój lekarz wręcz Cię wspierał, a nie udzielał reprymendy, że chodzenie po wysokich górach może okazać się niebezpieczne? Chyba jednak nieczęsto spotyka się tak aktywnego diabetyka, który stawia sobie bardzo wysokie cele?
Ilona:
Po diagnozie w 1999r., dwa tygodnie fachowej opieki w szpitalu im. Franciszka Raszei w Poznaniu przyniosły pierwsze pozytywne efekty. Poza wyrównaniem cukrzycy i zdobyciem wiedzy o pomiarach cukru, wstrzykiwaniu insuliny i obliczaniu wymienników węglowodanowych w posiłkach, opuściłam szpital już pogodzona ze swoją chorobą i z przeświadczeniem, że jak tylko będę dbała o swoje cukry, będę mogła być nadal aktywna.
Pielęgniarki opiekujące się mną przekonały mnie, że z cukrzycą da się żyć normalnie, nie rezygnując w zasadzie z niczego, co świat oferuje zdrowym ludziom.
Kiedy rozpoczynałam swoją przygodę ze wspinaczką wysokogórską, lekarzom, u których się leczyłam, trudno było doradzać w kwestii postępowania osób chorych na cukrzycę w tego typu aktywności, gdyż wcześniej nie mieli kontaktu z takimi diabetykami. Niewielu wówczas diabetyków wspinało się w wysokich górach. W ten sposób większość swoich doświadczeń zdobywałam sama na zasadach prób i błędów. To był jeszcze mało znany temat.
Mimo to postanowiliśmy oboje z mężem, że choroba nie zmieni naszego życia, że dalej będziemy razem robić to, co kochamy, a więc uprawiać różnorodną aktywność fizyczną. Nadal będziemy organizować wycieczki rowerowe, chodzić na basen, biegać, spacerować na nartach biegowych, tańczyć – co razem uwielbiamy robić, a przede wszystkim podróżować. Jakby na przekór naturze, która chciała ograniczyć moje życie, podejmowałam coraz to trudniejsze i ciekawsze wyzwania. Każda kolejna podróż wzbogacała nas i niezmiernie cieszyła.
Agata:
Przechodząc do pasjonującego tematu jakim są podróże, chciałam Cię zapytać, jakie szczyty z korony Ziemi udało Ci się zdobyć? Dzięki jakiemu sprzętowi medycznemu mogłaś normalnie funkcjonować nawet w ekstremalnych warunkach klimatycznych? Z jakimi przeciwnościami zmagałaś się podczas wypraw wysokogórskich?
Ilona:
Nasza przygoda z górami wysokimi zaczęła się od Kilimandżaro. 10.09.2005 r. weszliśmy na najwyższy szczyt czarnego kontynentu (5895m n.p.m.) położonego w Tanzanii. Potem były kolejne góry: w 2006r. Mont Blanc (4810m n.p.m.) we Francji, dwa lata później w lutym 2008r. Aconcagua (6962m n.p.m.) w Argentynie i Elbrus w sierpniu w Rosji (5642m n.p.m.). W 2009r. odbyliśmy wspaniałą, pełną wrażeń wyprawę na McKinley (6192 m n.p.m.), gdzie dotarliśmy do highcampu na wysokość 5300m n.p.m. i zostaliśmy tam “uwięzieni” przez załamanie pogody na 8 dni, a rok póżniej w 2010r. wybraliśmy się na wulkany w Ekwadorze, które też nie były dla nas łaskawe ze względu na pogodę. Prawie wszystkie te wyprawy były możliwe dzięku wsparciu firmy Roch Diagnostic Polska, a część z nich również dzięki firmie Novo Nordisk.
Najczęstszymi przeciwnościami diabetyka w górach są spadki cukru. Najbardziej jednak dramatyczną sytuację mieliśmy podczas mojej hiperglikemii – zbyt wysokiego cukru, kiedy to na wysokości 5300 m n.p.m. na Aconcagui w Andach (Ameryka Płd. – Argentyna). Obudziłam się z cukrem 404 mlg/DL co uniemożliwiło nam dalszą wspinaczkę. Potrzebny był nam jeden dzień, aby doprowadzić moje cukry do normy poprzez picie dużej ilości wody, stopniowe podawanie insuliny obniżającej ten bardzo wysoki cukier oraz odpoczynek.
Dodatkowym utrudnieniem w czasie wspinaczki wysokogórskiej jest np. niska temperatura, która nie zawsze pozwala w łatwy sposób dokonać pomiaru cukru za pomocą glukometru. Do tej pory stosowałam glukometr ACCU-CHEK firmy Roche Diagnostics, który nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach pokazywał mi poprawnie wyniki poziomu cukru.
Agata:
Na czym polega leczenie cukrzycy typu I?
Ilona:
Cukrzyca insulinozależna to choroba, w której głównym problemem to hiperglikemia wynikająca z niedoboru hormonu insuliny. Leczenie cukrzycy typu I polega na dostarczaniu do organizmu insuliny z zewnątrz poprzez zastrzyki penami lub za pomocą pompy insulinowej. Dzięki insulinie cukier wchłaniany jest do komórek, a jego poziom we krwi się obniża.
Agata:
Jaką dietę stosować?
Ilona:
Dietą zalecaną dla cukrzyków będących na insulinie jest generalnie „zdrowe żywienie”. Tak naprawdę można zjeść wszystko, co osoba zdrowa, z tą tylko różnicą, że trzeba dodatkowo kontrolować zawartość węglowodanów w posiłkach, przeliczać składniki danego posiłku na wymienniki węglowodanowe i białkowo-tłuszczowe uwzględniając przy tym aktualny poziom glikemii i planowany wysiłek oraz długość jego trwania. Powinno się również ograniczać spożywanie cukrów prostych i produktów o wysokim indeksie glikemicznym.
!!! W dążeniu do prozdrowotnego stylu życia diabetykom zaleca się połączenie odpowiedniego żywienia z równoczesnym uprawianiem aktywności fizycznej.
Dieta chorego na cukrzycę ma na celu nie tylko utrzymywać prawidłowe stężenie glukozy we krwi, ale także utrzymywać prawidłową masę ciała. Są to czynniki, które w znacznym stopniu przyczyniają się do poprawy wyrównania cukrzycy wpływając również w istotny sposób na uniknięcie lub opóźnienie rozwoju powikłań cukrzycowych.
Na wyprawach jednak to żywienie wygląda trochę inaczej. Ponieważ samemu trzeba wnieść całą żywność, najczęściej praktykuje się posiłki liofilizowane (pozbawione wody), gdyż mają małą wagę i są łatwe do przygotowania. Wystarczy tylko zalać je wrzątkiem i danie jest gotowe. Dodatkową wartością tych produktów dla diabetyka jest podany skład danego posiłku na opakowaniu, co ułatwia obliczanie dawki insuliny.
Dużą wiedzą i doświadczeniem trzeba się jednak wykazać oceniając w podróży (często „na oko”) ile należy sobie podać insuliny. Zdarza się, że i mnie nie zawsze uda się poprawnie ocenić taki posiłek. Wtedy jednak należy szybko reagować na taką sytuację, aby nie dopuścić do zbyt dużych wahań cukrów.
Agata:
W jaki sposób optymalnie dawkować aktywność fizyczną przy cukrzycy typu I? Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę podczas aktywności fizycznej?
Ilona:
Codzienny wysiłek wytrzymałościowy, o umiarkowanej intensywności jest najbardziej zalecany w terapii cukrzycy typu I. Może to być marsz, jazda na rowerze czy bieg. Systematyczne uprawianie takiej aktywności fizycznej powinno stanowić nierozłączną część w leczeniu cukrzycy typu I, gdyż przynosi korzyści zdrowotne. Przede wszystkim zwiększa wrażliwość na insulinę oraz pozwala obniżyć dawki podawanej insuliny. W okresie rezygnacji z wysiłku fizycznego wrażliwość na insulinę zaczyna spadać. Podczas wysiłku fizycznego trudniej jest utrzymać w normie poziomy cukru we krwi, natomiast wszelka aktywność fizyczna w efekcie prowadzi do normoglikemii, co jest bardzo korzystne dla diabetyków.
Każdą aktywność fizyczną należy zaplanować na kilka godzin przed jej rozpoczęciem. Generalnie podczas wysiłku fizycznego powinno się zmniejszyć ilość podawanej insuliny. W przypadku korzystania z pompy insulinowej należy zmniejszyć procentowo bazę, a jeśli insulina wstrzykiwana jest za pomocą penów, ostatni bolus podany przed aktywnością należy zmniejszyć przy jednoczesnym zwiększeniu ilości spożywanych węglowodanów.
W tym czasie szczególnie powinno się obserwować organizm. Długotrwała wspinaczka wymaga wcześniejszego przygotowania, przede wszystkim kondycyjnego, podczas którego każdy powinien „uczyć” się reakcji swojego organizmu. Dlatego podczas wysiłku obserwuję swój organizm, aby później, już na wyprawach, podczas wielogodzinnej wspinaczki, łatwiej zapanować nad wahaniami cukrów i zaplanować odpowiednie podawanie insuliny. Jest to bardzo skomplikowane, gdyż każdy organizm reaguje indywidualnie i jest to zależne od wielu czynników. Ja już od 10 lat korzystam z pompy insulinowej ACCU-CHEK Spirit i nigdy mnie ona nie zawiodła.
Wcześniejsze przygotowania do takiej wielogodzinnej wspinaczki podczas kilkudniowej lub nawet kilkutygodniowej wyprawy polegają również na dobrym przygotowaniu sprzętowym diabetyka. Mam tutaj na myśli odpowiedni zapas: insuliny (prawidłowe jej przechowywanie), pasków do glukometrów, baterii, natomiast w razie awarii pompy: penów i igieł oraz zestawu ratującego życie w razie utraty przytomności spowodowanego głębokim niedocukrzeniem tj. GlucaGen’u. Sukces bezpiecznego wspinania się również zależy od tego, czy w razie nieprzewidzianych sytuacji będziemy potrafili zaradzić tym problemom.
W czasie wykonywania wysiłku fizycznego istnieje niebezpieczeństwo wystąpienia hipoglikemii, czyli obniżenia poniżej normy poziomu cukry we krwi, skutkującego osłabieniem organizmu, a w skrajnych przypadkach utratą przytomności. Natomiast przy bardzo wysokich poziomach cukru podczas wykonywania wysiłku fizycznego może dojść do zatrucia organizmu składnikami przemiany materii. Dlatego bardzo ważne jest, aby po pierwsze zasięgnąć porady swojego lekarza diabetologa przed rozpoczęciem planowanych aktywności, a po drugie uprawiać aktywność ruchową w towarzystwie drugiej osoby, która jest zorientowana w problematyce cukrzycy.
Agata:
Co byś powiedziała silnym, zdrowym i młodym ludziom, którzy nigdy nie byli w górach, bo… nie?
Ilona:
Najgorsze to zamknąć się w czterech ścianach. Góry i aktywność napędzają mnie do działania, dają niesamowitą energię i chęć dalszego rozwoju. W górach najszybciej ładuję „swoje akumulatory”, aby mieć zapał do pracy zawodowej, radosnego życia w rodzinie i dalszej walki z chorobą.
Wiadomo, że z cukrzycą żyje się trudniej, ale to przecież nie oznacza, że należy się poddać.
Rozmyślając o tym dotarło do mnie, że często ludzie snują różne plany i marzenia, ale zawsze odkładają je na później. Mówią: „kiedyś to zrobimy, za rok, za dwa lata”. A czas mija. Dlatego właśnie wszystkim polecam, aby realizować marzenia od zaraz. W pierwszej kolejności od ich zaplanowania, a zaraz potem konsekwentnego dążenia do ich realizacji.
Cukrzyca choć utrudnia realizację niektórych pasji, to jednak ich nie uniemożliwia!
Realizacja moich pasji nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie mój mąż – Przemek. Od pierwszego dnia choroby mam w nim ogromne wsparcie. Przemek jest ze mną nie tylko w radosnych i przyjemnych chwilach, ale także w chwilach trudnych i wymagających cierpliwości z jego strony.
Agata:
Jeszcze raz dziękuję za spotkanie i za chęć podzielenia się swoim doświadczeniem 🙂
Wywiadu udzieliła:
Ilona Kwarta
______________________________________________________________________________________________
Spodobał się artykuł? Uważasz, że inni powinni go przeczytać? Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz,
dołączysz do mojego fanpage na Facebooku
dołączysz do obserwatorów na Instagramie
Wspaniałe podejście do własnego, indywidualnego, podnoszenia jakości życia, oddania pasji, walki z samym sobą.
Niezwykły wywiad! Pani Ilono, podziwiam nie tylko za dokonania, ale przede wszystkim za ogrom pozytywnej energii i odwagi. Brawo! 🙂
Cukrzyca to nie wyrok. Dzisiaj z tą, jak i wieloma innymi chorobami, można żyć tak, jak ludzie zdrowi, uprawiać sporty itp. Trzeba tylko pamiętać, że czasami należy zachować wzmożoną ostrożność lub kontrolę.
Jeśli ktoś kocha góry to ciężko byłoby mu zrezygnować z nich. Trzeba znaleźć złoty środek 🙂
Prawda!
Znam osobiście medalistę olimpijskiego chorującego na cukrzycę stopnia 1. Więcej takich motywujących wpisów.
Danka: <3
Bardzo motywujący wpis dla innych, uwielbiam takie czytać.
Tak naprawdę z każdą chorobą, przy odrobinie szczęścia i wielkich chęciach da się spełnić każde marzenie 🙂
W życiu to my sami się ograniczamy najczęściej swoim myśleniem i niewłaściwym podejściem do danego tematy. Jeśli wszystko dokładnie się zaplanuje nawet gdy jest się niepełnosprawnym można spełniać swoje marzenia.
No i tym wpisem pokazujesz, że nie ma przeszkód w realizowaniu swoich pasji i spełnianiu marzeń 🙂 Pamiętam, jak kiedyś byłam na koloniach, gdzie właśnie były też dzieci chore na cukrzycę i fakt faktem musiały bardziej na siebie uważać, lekarz badał im poziom cukru we krwi nawet w nocy, nie raz trzeba było podać banana, bądź dodatkową porcję insuliny, ale to nie wpłynęło na nasz wyjazd i wszystko odbyło się zgodnie z planem 🙂
Świetny wywiad i wspaniała kobieta. Jak widać choroba nie jest ograniczeniem, aby zdobywać szczyty. Jeśli się chce i wierzy to można osiągnąć wiele i spełniać marzenia 🙂
Jak mówi stare przysłowie ‚dla chcącego nic trudnego’.
Brawo! Bardzo dzielna dziewczyna. Podziwiam, że nie rezygnuje z marzeń!
Wow! Podziwiam, naprawdę!!
ograniczenia są tylko w naszych głowach!
Co za tanie bzdury oderwane od rzeczywistości
Możesz rozwinąć wątek?